Historia pewnego Misia
Historia rozpoczęła się w 1942 r. Kiedy to polscy żołnierze II Korpusu Armii Andersa maszerowali z Pahlevi w Iranie do Palestyny. Po drodze spotkali młodego perskiego chłopca z małym niedźwiadkiem brunatnym. Po krótkim namyśle żołnierze postanowili odkupić misia za tabliczkę czekolady, konserwę wołową, garść pieniędzy i nóż oficerski. "Wojtek" bo tak został nazwany miś, nie umiał jeszcze jeść. Żołnierze karmili go rozcieńczonym z wodą skoncentrowanym mlekiem w butelce po wódce i smoczkiem skręconym ze szmat. Wychowywany wśród ludzi, sam był głęboko przekonany o swoim człowieczeństwie.
Z czasem otrzymał stopień szeregowca, numer ewidencyjny, książeczkę wojskową i oczywiście swój przydział pożywienia w skład którego wchodziła podwójna racja żywieniowa oraz piwo, którym był nagradzany za dobre sprawowanie. Z racji spokojnego usposobienia i oddaniu służbie, do dziś kojarzony jest z piwem. Poza tym jego ulubionymi smakołykami były owoce, marmolada i oczywiście miód. Trzeba podkreślić że ciężko pracował na szacunek wśród swoich braci. Jego służba polegała na noszeniu ciężkich ładunków, stawaniu z żołnierzami na warcie, jeżdżeniu ciężarówką jako pasażer. Kiedyś nawet zasłużył się pojmaniem arabskiego szpiega, którego przypadkowo spotkał w łaźni, gdzie regularnie brał prysznic.
Wraz z żołnierzami 22 Kampanii Transportowej przemaszerował szlak bojowy od Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt aż do Włoch. Kolejny rozdział w karierze wojskowej niedźwiedzia Wojtka rozpoczyna zabawna historia. W trakcie pakowania się na statek "MS Batory", którym to Polscy żołnierze mieli przepłynąć do Włoch, gdzie mieli walczyć ramię w ramię z zachodnimi aliantami w kampanii Włoskiej. Dyspozycje Brytyjczyków brzmiały jednoznacznie: zwierzętom na pokład wstęp wzbroniony ! Statek był już gotowy do odpływu jednak na ewidencji brakowało jednego szeregowego. Brakującym szeregowym był oczywiście miś Wojtek. Kiedy przed sprawdzającym listę Anglikiem staną 2 metrowy niedźwiedź, ze zdumieniem oznajmił że to przecież nie jest człowiek ! Po wyjaśnieniu iż Miś Wojtek jest nierozerwalną częścią załogi, oczywiście został wpuszczony na pokład.
Po dotarciu pod Monte Cassino, gdzie trwała jedna z największych bitew II Wojny światowej, po krótkim oszołomieniu hukiem i hałasem na froncie. Nasz bohater przezwyciężył strach i pomagał swoim przyjaciołom nosić amunicję swoim pobratymcom. Z tego też powodu wkrótce wizerunek misia dźwigającego pocisk stał się znakiem rozpoznawczym 22 Kompani Transportowej. Przypinano go do mundurów i malowano na ciężarówkach. Na tym losy naszego bohatera się nie skończyły, brał on również udział w wyzwoleniu Ankony i Bolonii. Wraz z końcem II wojny światowej i demobilizacji w Szkocji, nie było mu dane wrócić z kompanami do ojczyzny. Znalazł opiekę w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu. Ponoć gdy słyszał polski język zawsze żywo reagował.
Zachęcamy do głębszego zapoznania się z historią naszego patrona !
Z czasem otrzymał stopień szeregowca, numer ewidencyjny, książeczkę wojskową i oczywiście swój przydział pożywienia w skład którego wchodziła podwójna racja żywieniowa oraz piwo, którym był nagradzany za dobre sprawowanie. Z racji spokojnego usposobienia i oddaniu służbie, do dziś kojarzony jest z piwem. Poza tym jego ulubionymi smakołykami były owoce, marmolada i oczywiście miód. Trzeba podkreślić że ciężko pracował na szacunek wśród swoich braci. Jego służba polegała na noszeniu ciężkich ładunków, stawaniu z żołnierzami na warcie, jeżdżeniu ciężarówką jako pasażer. Kiedyś nawet zasłużył się pojmaniem arabskiego szpiega, którego przypadkowo spotkał w łaźni, gdzie regularnie brał prysznic.
Wraz z żołnierzami 22 Kampanii Transportowej przemaszerował szlak bojowy od Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt aż do Włoch. Kolejny rozdział w karierze wojskowej niedźwiedzia Wojtka rozpoczyna zabawna historia. W trakcie pakowania się na statek "MS Batory", którym to Polscy żołnierze mieli przepłynąć do Włoch, gdzie mieli walczyć ramię w ramię z zachodnimi aliantami w kampanii Włoskiej. Dyspozycje Brytyjczyków brzmiały jednoznacznie: zwierzętom na pokład wstęp wzbroniony ! Statek był już gotowy do odpływu jednak na ewidencji brakowało jednego szeregowego. Brakującym szeregowym był oczywiście miś Wojtek. Kiedy przed sprawdzającym listę Anglikiem staną 2 metrowy niedźwiedź, ze zdumieniem oznajmił że to przecież nie jest człowiek ! Po wyjaśnieniu iż Miś Wojtek jest nierozerwalną częścią załogi, oczywiście został wpuszczony na pokład.
Po dotarciu pod Monte Cassino, gdzie trwała jedna z największych bitew II Wojny światowej, po krótkim oszołomieniu hukiem i hałasem na froncie. Nasz bohater przezwyciężył strach i pomagał swoim przyjaciołom nosić amunicję swoim pobratymcom. Z tego też powodu wkrótce wizerunek misia dźwigającego pocisk stał się znakiem rozpoznawczym 22 Kompani Transportowej. Przypinano go do mundurów i malowano na ciężarówkach. Na tym losy naszego bohatera się nie skończyły, brał on również udział w wyzwoleniu Ankony i Bolonii. Wraz z końcem II wojny światowej i demobilizacji w Szkocji, nie było mu dane wrócić z kompanami do ojczyzny. Znalazł opiekę w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu. Ponoć gdy słyszał polski język zawsze żywo reagował.
Zachęcamy do głębszego zapoznania się z historią naszego patrona !